Przerzucanie gorącego kartofla!
Czuję,że wracam do gry.Pół roku spokojnego życia i się zaczęło.Pamiętam jak przy drugiej stymulacji wisiałam razem z S. na drucie MZ i NFZtu. Ciągle trzeba było coś potwierdzać, o coś pytać, coś wyjaśniać.Długo walczyliśmy o badania genetyczne.Program nie obligował do ich wykonania, a nam ciągle wmawiano,że powinny być do kwalifikacji.Wymienialiśmy maile z MZ, ciągle coś pisałam, czekałam na odpowiedź, dzwoniłam.Okazało się,że to wymóg kliniki.Kiedy udało nam się w końcu wbić na badania refundowane, okazało się,że na wyniki czeka się pół roku, a mutacji i tak nam nie zrobią.Bałam się,że czas ucieka, więc zrobiliśmy je i tak w końcu prywatnie.Po pół roku wydzwaniali do nas z wynikami:)Potem były akcje z receptami.W NFZecie twierdzili,że luteinę powinniśmy mieć refundowaną, natomiast w klinice tłumaczyli,że NFZ ich z ilości tych recept rozlicza i dawki lecznicze wychodzą za duże.NFZ twierdził,że nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o dawki na receptach i tak w kółko!Raz dostawałam receptę refundowaną, raz nie, ale dlaczego NIE WIEM!Koleżanka poradziła mi żeby chodzić do ginekologa na NFZ i żebrać o recepty na luteinę.I tak też zrobiłam.To nie rozumiem,lekarz ginekolog może wystawić refundowaną receptę,a lekarz w klinice nie?Hamowałam się przed robieniem zadymy, bo pomyślałam,że mogę sobie zaszkodzić, ale z drugiej strony, do diabła, to są nasze pieniądze i nerwy!!!
Wszechobecny lutinus!Nikt nam nie powiedział,że możemy sobie kupić tańszy zamiennik!Gdybym teraz zaczynała leczenie nie dałabym się tak doić!Zanim się zorientowałam,czytając fora byliśmy już nieźle wyprani z siana.Oj czuję,że się ze mnie wylewa!Jestem wkurzona!
Leki.Dlaczego kliniki nie próbują leczyć innymi, tańszymi lekami, tylko lekami określonych firm?!
Jak przy drugiej stymulacji zaczęliśmy szperać i czytać, okazało się,że producentem leków jest jedna firma.Zbieg okoliczności?Przypadek?Nie sądzę!Producentów wszystkich leków jest Ferring GmBh!
Nie dość,że jesteśmy narażane na stres, ciągle na coś czekamy, to jeszcze musimy walczyć z biurokracją, lukami prawnymi i niekompetencją.Ciekawa jestem jak zostaną potraktowane osoby, które nie skończą programu.Przecież umowa im to gwarantuje.Gwarantuje im 3 pełne procedury!Moja koleżanka podchodzi do 2 stymulacji.Dopiero dwa dni temu dostała telefon z kliniki.Niestety jest już w 3dc, więc cały cykl jej przeleci!Zanim zrobi wszystkie badania, wystymuluje się w długim protokole będzie maj!A gdzie 3 stymulacja?Jestem naprawdę szczęśliwa,że mogłam się załapać na ten program,bo pewnie nigdy nie skorzystałabym z komercyjnego podejścia, ale ktoś chyba nie przemyślał jak on ma wyglądać.
Kliniki ciągle tłumaczą,że MZ nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego,że nie da się przewidzieć za którym razem będzie ciąża.Ok, zgadza się ale chyba trzeba było myśleć o tym wcześniej, a nie teraz kiedy zostajemy z ręką w nocniku!Skoro program kończy się w czerwcu, to rozumiem,że dziewczyny podchodzące do 1 stymulacji zostaną w czarnej dupie.Ciekawa jestem jak ten problem zostanie rozwiązany.Bo problem będzie i to duży!Zostaną zarodki, po które być może nikt nie wróci z powodu braku środków finansowych.Ale kogo to...?
Na stronie MZ kolejne obwieszczenie, dotyczące refundacji leków.O dziwo moje leki będą tańsze.Chociaż jedna dobra nowina.
Kliniki kwalifikując pary mają wyliczone na nie środki,łącznie z badaniami i innymi dodatkowymi zabiegami.Poprosiłam ostatnio o wykonanie AH, ale tak naprawdę nie mam pewności czy zostało wykonane, bo przecież tego nie sprawdzę.Każdy dodatkowy zbieg, to koszt dla kliniki, więc bazują na naszej niewiedzy.Nikt mi nigdy na wizycie nie zaproponował dodatkowych zabiegów mogących poprawić skuteczność transferu, stymulacji.Za każdym razem sama przekopywałam internet i chłonęłam wiedzę medyczną, ale to chyba nie powinna być moja brocha.To lekarz powinien szukać rozwiązań i przyczyn niepowodzeń.
Przez ostatnich klika dni studiowałam moje papiery.Regulamin, program, umowę, nową ustawę, rozporządzenie.Trafiłam na ciekawy zapis.Transfer i punkcja powinna być wykonana w dogodnym dla pacjentki dniu.Bajkowo!
U nas robią transfery w określone dni tygodnia!Nikt nie bierze pod uwagę czy pęcherzyki są gotowe.Nie mamy robionego usg przed samą punkcją, tylko kilka dni przed.
Przepisy sobie, kliniki sobie.Żyjemy w słodkiej niewiedzy, z której inni korzystają.
Chyba czas zacząć walczyć o swoje prawa!
Napisałam już dwa maile do MZ.Nie mogłam znaleźć na stronie MZ formularza kontaktowego, o którym mówiła mi pani z departamentu, więc wysłałam maila ze swojego konta.Wczoraj wyszperałam formularz na stronie in vitro i wysłałam jeszcze raz.Kiedyś czekałam na odp.2 tyg., więc mam nadzieję,że tym razem nadejdzie szybciej.Czekam..Cały czas i odkąd pamiętam!
Na stronie MZ kolejne obwieszczenie, dotyczące refundacji leków.O dziwo moje leki będą tańsze.Chociaż jedna dobra nowina.
Kliniki kwalifikując pary mają wyliczone na nie środki,łącznie z badaniami i innymi dodatkowymi zabiegami.Poprosiłam ostatnio o wykonanie AH, ale tak naprawdę nie mam pewności czy zostało wykonane, bo przecież tego nie sprawdzę.Każdy dodatkowy zbieg, to koszt dla kliniki, więc bazują na naszej niewiedzy.Nikt mi nigdy na wizycie nie zaproponował dodatkowych zabiegów mogących poprawić skuteczność transferu, stymulacji.Za każdym razem sama przekopywałam internet i chłonęłam wiedzę medyczną, ale to chyba nie powinna być moja brocha.To lekarz powinien szukać rozwiązań i przyczyn niepowodzeń.
Przez ostatnich klika dni studiowałam moje papiery.Regulamin, program, umowę, nową ustawę, rozporządzenie.Trafiłam na ciekawy zapis.Transfer i punkcja powinna być wykonana w dogodnym dla pacjentki dniu.Bajkowo!
U nas robią transfery w określone dni tygodnia!Nikt nie bierze pod uwagę czy pęcherzyki są gotowe.Nie mamy robionego usg przed samą punkcją, tylko kilka dni przed.
Przepisy sobie, kliniki sobie.Żyjemy w słodkiej niewiedzy, z której inni korzystają.
Chyba czas zacząć walczyć o swoje prawa!
Napisałam już dwa maile do MZ.Nie mogłam znaleźć na stronie MZ formularza kontaktowego, o którym mówiła mi pani z departamentu, więc wysłałam maila ze swojego konta.Wczoraj wyszperałam formularz na stronie in vitro i wysłałam jeszcze raz.Kiedyś czekałam na odp.2 tyg., więc mam nadzieję,że tym razem nadejdzie szybciej.Czekam..Cały czas i odkąd pamiętam!
Wciąż nie mogę się nadziwić polskiej służbie zdrowia i jak są kobiety traktowane w klinikach.
OdpowiedzUsuńW Anglii za refundowane in vitro za żadne badania się nie płaci, wszystkie zastrzyki są darmowe. Jedynie za Ustrogestan musiałam zapłacić, ale i tak nie całą kwotę tylko połowę. Usg miałam w wyznaczone przez pielęgniarkę dni, żeby zobaczyć jak pęcherzyki się rozwijają i nawet w dniu pobrania pęcherzyków miałam robione usg. Więc nie rozumiem co to za problem je zrobić, to tylko 2-3 dodatkowe minuty.
Dla mnie jest niedorzeczne to co opisujesz. Wprowadzili program (super), ale z lukami które każdy interpretuje inaczej.
Wytrwałości życzę i procedury ukończonej sukcesem :)
Polska służba zdrowia powinna zmienić nazwę!
OdpowiedzUsuńKażdy może sobie interpretować przepisy na własną modłę i spalasz się w egzekwowaniu swoich praw.U mnie w klinice głównym problem tkwi w jej zarządzaniu.Kierownictwo zupełnie nie panuje nad tym co się dzieje.Zdążyłam już ochłonąć przez te pół roku, ale widzę,że znowu trzeba zacząć pracę śledczego.
Dziękuję!Dobrze,że chociaż Ty nie masz na co narzekać;)Spokojnej ciąży!
Kliniki sobie, a MZ sobie..
OdpowiedzUsuńmnie rozwala po prostu jak czytam, że refundowany jest nie lek, a jego konkretne dawki O_o tylko jakie to kurna ma znaczenie?? przecież to ciągle ten sam lek, więc moim zdaniem refundacja powinna dotyczyć każdej dawki.
Ja przy pierwszej procedurze zamiast luteiny dostałam Prolutex - bo "lepszy, bo nie uczula jak luteina i pacjentki lepiej na niego reagują"... no tak, tylko, że nie jest refundowany, a koszt to ok. 200 zł... ok, łyknęłam to, w końcu byłam pewna, że to moja pierwsza i ostatnia procedura... :-/
moja klinika i tak jeszcze nie jest taką pijawką, jak niektóre. Koleżanka, która podchodziła do ivf w pewnym mieście musiała płacić za każdą wizytę w trakcie procedury! a przecież są darmowe... to jest dopiero dojenie z kasy.. pisała do MZ czy NFZ i dostała odpowiedź, że absolutnie nie powinna płacić za te wizyty.
teraz kliniki przeobraziły się w fabryki... i dopiero jest "taśmówka"...
Hehehe to samo słyszałam o luteinie, kiedy poprosiłam o nią zamiast drogiego lutinusa (ok.200zł)Nie uczula, lepiej się wchłania.Mój facet na ten argument powiedział,że mnie nie uczula i chcemy luteinę!
OdpowiedzUsuńKażda z nas dała się naciągnąć nie raz.Teraz jakbym zaczynała nie byłabym już taka naiwna i we wszystko wierzyła.Wiem,że inni mają gorzej niestety.Co do przebiegu samej wizyty nie mam zastrzeżeń.Zawsze mogę o wszystko zapytać.Ale kiedy po transferze miałam stan zapalny i chciałam się poradzić, kazano mi zapłacić 100zł.
Z tą luteiną miałam tak samo. Naciąganie na droższą luteinę i crinone...
OdpowiedzUsuńMotywujesz mnie twoim działaniem :) też się biorę ;)