9dpt
Rano w kuchni zastałam taką oto wiadomość:
Przez pięć lat trochę się miłosnych karteczek nazbierało:)Większość jest od Niego bo ja nie jestem taka wylewna.Coś tam czasem naskrobię ale nie jest to takie dobre jak jego twrczość;)
Fajnie znaleźć taką kartkę pod filiżanką kawy, w kieszeni kurtki,w torbie..;)
Pojechał.. Zostaliśmy sami na włościach.Ja i kudłaty.
Pozbierałam się jakoś rano, naciągnęłam dresową czapaję na niezbyt efektowną fryzurę i poszliśmy na spacer.
Dzień jest piękny!Słoneczko świeci od rana, ptaki śpiewają, wszystko się zieleni:)Wystawiłam łeb do słońca i zassałam trochę wit.d:)
Tak bardzo bym chciała,żeby ta wiosna była inna..Żebym zachwycała się światem mając kogoś pod sercem..
Wieści z ciała
Jedyne co mi teraz chyba doskwiera to ból cyca.Wczoraj nie mogłam się ułożyć do snu bo mnie tak bolały, nawet jak leżałam na plecach.Chciałam poczytać i mogłam to zrobić w pozycji na plecach, trzymają książkę wysoko nad głową;/Każde zbliżenie rąk do klaty wywoływało ból.
Rano jak schodziłam po schodach musiałam zaciskać zęby.Dzisiaj im sie przyjrzałam.Sprawcy bólu i dyskomfortu.Są większe.Nie jestem może Samanthą Fox (mój rocznik wie o kim mówię) ale mają swój ciężar;)Jakieś żyły są ale może zawsze tam były.
Nie robię nic, tylko wsłuchuję się w siebie i oglądam z każdej strony.I pomyśleć,że kiedyś myślałam,ze zrobienie dziecka to pikuś, chwila zapomnienia,wpadka, wybryk, pstryknięcie palcem.
Prawą jest,że niektóre jeszcze gaci dobrze nie ściągną, a już są w ciąży.Efekt gaci u mnie niestety nie występuje;/
Wczoraj wieczorem miałam takie uczucie rozpierania w pachwinie.Trochę tak jak przy owulacji.Jakby coś się rozciągało, wypychało.
Wstawałam kilka razy do toalety w nocy.Miałam problem z trafieniem do niej bo kręciło mi się we łbie.
Sikam często, a i owszem ale piję też ogromne ilości wody, wiec się nie liczy!
Nadal mam zawroty głowy ale myślę,że to wynik brania leków.
Łzawią mi oczy ale to raczej nie objaw ciąży;P
Małe strachy, wielkie gały
Oglądam gacie, wkładki, papier!Gdyby mnie mój facet widział, miałby ubaw po pachy!
U mnie ubaw średni.
Dzisiaj już schizuję. Mam wrażenie,że brzuch boli mnie jak na okres;/Ale to chyba sama sobie wmawiam.Dla mnie 11dpt ostatnio zakończył się krwawieniem, więc chyba dlatego tak bardzo się boję.
Teraz tez czuję jakiś irracjonalny strach.Wydaje mi się,że jak będę za długo spacerowała z psem to dostanę krwawienia. Stupido!!!Niepłodne to chyba chodzące strachy na lachy!
Oszczędzałam się jak mogłam przez te wszystkie dni ale dzisiaj już musiałam posprzątać .Przy psie, jeden dzień bez odkurzania to dramat!Zrobię tylko tyle ile jest konieczne.
Mój chłopak powiedział,że odetnie mi kable od internetu,żebym tyle nie czytała.Wczoraj kiedy tylko przekroczył próg zaczęłam nadawać:)O mutacjach, zagrożeniach, strachu.
Nie wiem czy On udaje czy faktycznie tak się tym nie przejmuje.Zawsze powtarza ,,co mi to da,że się będę stresował i tak nie mam na to wpływu".
Wiem,że szanse są minimalne.Zarodki były słabe.Dwie małe morule.Niby wiem,że nie mam już na to wszystko wpływu ale ta wiedza mi nie pomaga;/
Wczoraj znalazłam w skrzynce sikacze.Zamówiłam 10!W sumie nie wiem po co, bo raczej ich nie zrobię.Boję się,że zobaczę jedną krechę i do piątku będę już dołować.
Zamówiłam sobie recepty na niebieskie i kwas foliowy.Nie wiem jak z tym kwasem bo jak go nie przyswajam to chyba bez sensu.Poza tym co, w piątek możne się okazać,że już będą niepotrzebne.
Jutro je odbiorę w drodze powrotnej od gina.
Dzwoniłam dzisiaj do mamy.Jej głos cierpiętnicy mnie załamał.Jakby już wszystko było przesądzone.Nie do diabła!Jeszcze się nie poddaję!Zadzwonię jak już będę wszystko wiedziała bo mnie tylko ściąga w dół!
Rozwaliła mnie wczorajsza historia o lekarzach, którzy utrzymali ciążę kobiecie ze śmiercią mózgową!Niesamowite!Oczywiście ryczałam jak bóbr.Facet stracił kobietę ale jej cząstka żyje w tej małej istotce.Wielki szacun dla lekarzy!
Medycyna rozwija się w gigantycznym tempie.Kobiety rodzą po 60 tce!Co jeszcze nas czeka w tym temacie?
Dedykują ta piosenkę, temu, którego nie ma ..
Temu, którego ktoś postanowił postawić na mojej drodze 5 lat temu:)
Dziękuję,że jesteś i wytrzymujesz ze mną;*
Dziękuję,że jesteś i wytrzymujesz ze mną;*
,,Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłoćć nigdy nie ustaje."
Mój nie zostawia takich karteczek, woli mówić, w pisaniu jest słaby. Ale za to z tym niedenerwowaniem się jest taki sam. Jak mnie to denerwuje, że jego nic nie rusza. :) Ale w końcu ma rację. Mało mi serce nie wyskoczyło, jak zobaczyłam zabarwiony śluz, a zarodek i tak sobie po cichutku obumarł i mimo maleńkich plamień nic się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńJa wolę wiedzieć, dlatego sikańce robiłam. I tak nie zmienisz wyniku zrobieniem go, lub nie. A to i tak tylko zabawa, bo jak widać, po drodze może się tyle zdarzyć, że ta pierwsza beta nie ma żadnego znaczenia.
Kobiety 60-letnie rodzą, ale jednak nie swoje dzieci. Nie udaje się wyciągnąć już jajeczek, tylko przygotować endometrium. Ale gdyby tak przejść młodo kilka stymulacji, naprodukować dużo zarodków, a potem zużywać je do 50-ki...
Też słyszałam o tym porodzie i naszła mnie gorzka refleksja, że z rakiem mózgu bez problemu zachodzi (gdzie ta konieczność zdrowia, którą nam tak przy ivf wytykają), ma zdrową ciążę i martwa rodzi, a ja nie mogę mieć normalnej ciąży.
Do piątku już tuż tuż. Trzymam kciuki za piękną betę.
Wyniku może nie zmienię ale po co się denerwować, skoro wszystkie wiemy,że testy zawodzą;)i często dają fałszywy wynik.
UsuńJa chcę mieć pewność, dlatego nie robię bety wcześniej niż 11dpt.
Ja bym tej kobiecie tak nie zazdrościła.Chyba nie chciałabym tak skończyć.Porównywanie się z innymi to najgorsze co możemy zrobić.Wiem,że często to robimy, chociaż wiemy,że to tylko rani nas bardziej.My to my, inni, to inni...Nikt nie jest niczemu winien i nie zasługuje na to co go spotyka.
Ja zawsze w momentach krytycznych cieszę się,że np. nie mam raka, a tylko nie mogę mieć dzieci.Mogę normalnie żyć, nic mnie nie boli, nie cierpię, nie wymagam opieki innych.
Skupiając się na naszych niepłodnościach przegapiamy wiele radości i pięknych momentów w życiu.
Nie chcę żyć tylko niepłodnością, chociaż ona jak czerw podgryza każdy element naszego życia...
O matko, jaki piękny, tęczowy bukiet!!!! Zazdro, jak mawia młodzież;)
OdpowiedzUsuńWieści z ciała masz dziś tyle ile ja nie dostałam przez ostatnie dwa tygodnie😉 Niech to będzie znak! Piękny znak nadchodzącej, innej niż wszystkie, wiosny ☺️
Poczekaj na swoje wieści.Będziesz ich słuchała ale za bardzo nie będziesz wiedziała o co kaman;)Ja tez nie wiem, na razie słucham:)
UsuńFajnie by było po prostu zajść w ciążę, a nie przykładać szklankę do ciała i nadsłuchiwać!Być w niej tak niespodziewanie:)A to musi być ciekawe doświadczenie;)
How sweet😍K.
OdpowiedzUsuńTen Twój ukochany jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńMój czasami śmieszne rysunki dla mnie robi :) przedstawiające mój tyłek hehe karteczki mam może ze 2 :) Szkoda, że nie więcej :) ten Twój zbiór jest imponujący :) taki facet to skarb :)
O tej ciąży u martwej kobiety też czytałam. I mam podobne refleksje jak Wężon...
Piękne jest to, że lekarze uratowali dziecko za wszelką cenę.
Odpoczywaj kochana. Już niedługo koniec tego czekania :*
Oj jest, jest;)Dlatego czasem mam ochotę sprać się do dupsku,że jestem taką zołzą.Nawet mam taką koszulkę;)
UsuńJakby mój napisa mi taka karteczke, to bym zrobila oczy jak kot w kuwecie, albo i jeszcze wieksze ;) Mój nie jest taki wylewny, romantyzmu w nim zero.
OdpowiedzUsuńRozumiem po czesci Twojego mezczyzne, bo tez mialam podobne podejscie dopóki nie zobaczyam na usg i nie uslyszalam bijacego serduszka mojego dzieciatka. Teraz to ja panikuje, a mój maz mnie uspokaja. Role sie odwrócily ;)
I tak na okrągło..Strach przed testowaniem, strach czy zdrowo się rozwija, potem czy się zdrowe urodzi i dożywotni strach czy mu się nic nie stanie;)Niedużo tego;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was dziewczyny!;)
Ja testy traktowałam na zasadzie uspokajacza - nigdy nie oszukują w drugą stronę. Czyli jeśli coś wyjdzie, to super, czekam spokojniej, a jak nie, to głupi test i jeszcze za wcześnie. I oba razy wyszły mi bardzo wcześnie. I na nic się to zdało i tak.
OdpowiedzUsuńCiążę naturalną, z zaskoczenia, wspominam z rozrzewnieniem. Spodziewałam się długiego starania, moje cykle były dziwne, testów owulacyjnych nie robiłam, więc test zrobiłam nie wiem ile dni po zapłodnieniu. I to nie test był, bo już odpowiedni dzień, tylko jakoś tak inaczej się poczułam i zrobiłam test, nawet nie wiem, w którym dniu cyklu. Potem żadnego powtarzania testów, żadnej bety, spokojne czekanie na wizytę u gin. Jak poszłam to już serduszko było, chyba 7 tydzień. I potem zupełnie o niczym złym nie myślałam. Ciąża była super. Praca, normalne życie, żadnych dolegliwości, daleki urlop. Cud, miód, aż do odejścia wód w 25 tyg.
Za drugim razem, rok temu, nie bałam się początku, nie wsłuchiwałam się w siebie, myślałam, że zacznę się martwić po 20 tyg. bo to już wysoka ciąża, ale jeszcze nie do przeżycia samodzielnie. Żyłam normalnie, nie obwąchiwałam majtek na drobinki krwi. Wody odeszły w 14 tyg.
Teraz bałam się od początku, zwłaszcza, że lekko plamiłam dwa dni. Bałam się, że z tego plamienia coś większego będzie, analizowałam każdy skurcz, nie chciałam znowu zawieść i poronić np. z powodu krwiaka. Bałam się tego, co może zrobić mój organizm. Ale na USG szłam wyluzowana, bo wadliwego zarodka nie przewidziałam. Serce przestało bić w 8 tc. Znowu rzeczywistość obeszła mój strach i zafundowała koszmar gdzie indziej.
Od miłych starań i super ciąży dotarłam do koszmaru. Jeśli jeszcze zdarzy się ciąża, to albo zwariuję od pierwszego dnia na wszystkie możliwe tematy i będę musiała na relanium chodzić, albo uznam, że i tak stanie się to, co ma się stać, niezależnie od mojego strachu i będę zupełnie obojętna, aż do granicy przeżycia.
Cholera ile musimy przejść,żeby dotrzeć do mety..
UsuńZa mną tylko ciąża biochemiczna.Pierwszy raz zobaczyłam betę powyżej 2!W ten sam dzień krwawienie, beta spadła, po zawodach.
Nie przeszłam tyle co Ty ale też powoli jestem już zmęczona.Życie ucieka, a my spoglądamy w gacie co miesiąc.
Zaczynasz się cieszyć, dostajesz w łeb, podnosisz się, idziesz dalej, kolejne potknięcie, bolesny upadek i tak w kółko.Ile jeszcze takich upadków życie nam zafunduje, na ile prób nas wystawi, ile łez wylejemy?
Robiliście badania genetyczne?Wiesz dlaczego serduszko przestało bić?Zrobiłaś wszystkie badania immunologiczne?
Bardzo mi przykro,że życie tak Ci daj po dupie.
Wiem,że masz córkę.Czy ta ciąża była bez komplikacji?
Córka jest właśnie z tej ciąży, w której w 25 tyg. zupełnie niespodziewanie odeszły mi wody. Urodziła się po 9 dniach, w 27 tc. Tak się o nią baliśmy na początku, że teraz prawie nie mam tego matczynego strachu, nie boję się, że coś się jej stanie.
OdpowiedzUsuńSerduszko przestało bić, bo zarodek miał wady. Na tym USG kiedy jeszcze biło, ale już trochę za wolno, był za mały do wieku ciąży i w ogóle jakoś nie tak wyglądał.
Żadnych badań nie robiliśmy. Córka jest zdrowa, stracone bliźniaki też nie miały wad, były zdrowe, dobrze rozwinięte i odpowiedniej wielkości. Nikt nie robi badań po jednym poronieniu na tak wczesnym etapie. Prawie wszystkie moje dzieciate sąsiadki mają w historii taki przypadek. Takie wczesne poronienia, nie pojawienie się serca, to nic niezwykłego.
Po prostu pech, akurat trafił się wadliwy zarodek.