sobota, 25 czerwca 2016

Life goes on!




Wczorajszy dzień rozbrajałam minę.W głowie kłębiło się mnóstwo myśli.
Postanowiłam to zostawić i na razie się w tym nie grzebać.Nie mogę myśleć co by było gdyby, bo oszaleję.

Koleżanka z pracy dzwoni niemal codziennie i sprawdza czy żyję;)
Jest moim mentorem.Obie mówimy co myślimy, więc robimy dym w robocie.Co prawda mogłaby być moją matką ale świetnie się dogadujemy.Wczoraj wlała we mnie taki power,że skierowałam myśli na inne tory.Przedstawiła mi wizję mojego awansu, pomogła pozbierać plany do kupy:)
Powoli krystalizuje się moja droga zawodowa.
Wspiera mnie zawsze i w każdej dziedzinie życia.Obie mamy trudne charaktery i czasem iskry lecą ale jest moim kompasem, pomaga wyznaczyć kierunek działań.
W życiu bym nie pomyślała,że zaprzyjaźnię się z osobą w TYM wieku:)Życie lubi zaskakiwać:)

Wczoraj podlewając kwiaty na balkonie zobaczyłam sąsiadkę z wielkim brzuchem.Dawno jej nie wiedziałam i mało nie wypadłam przez balkon z wrażenia.Mieszkają pod nami, mają ok. 2 letniego chłopca.Szybko się rozmnażają nie ma co;)A teraz uwaga co robi jej mąż.Odpala samochód, bierze małego na kolana i wsiadają za kierownicę.Ja nie wiem czy niektórzy faceci mają wodę zamiast mózgu i nie zdają sobie sprawy z tego co się może zdarzyć.Wystarczy,że ktoś mu wjedzie w tyłek i zrobi z młodego miazgę!No nic, niektórzy nie przestaną mnie zaskakiwać.

Musieliśmy zrobić wczoraj większe, żarciowe zakupy w galerii handlowej.Byłam w szoku,że na widok matek z dziećmi zwyczajnie się uśmiechałam.Jeszcze niedawno pewnie prułabym jak sto pięćdziesiąt na pełnym wkurwie przez alejki.Kobiety z dziećmi, wielkimi brzuchami:)
Powoli zaczynam akceptować te widoki.Nie mam na to wpływu.Kobiety nie przestaną rodzić dzieci, tylko dlatego,ze mnie to boli.Trzeba sobie ułatwić życie i spróbować przyjąć to jako coś normalnego.
Przecież te kobiety pewnie pragnęły dziecka tak samo jak ja i są szczęśliwe!Tak samo się boją, przeżywają radości i smutki, mają swoje problemy.
Mam nadzieję,ze moja akceptacja nie jest chwilowa.Tak bardzo bym chciała żeby tak było...
Chciałabym być w końcu wolna!Wolna od poczucia winy i zazdrości..

Dla  higieny obejrzeliśmy sobie wczoraj Manhhatan:)Uwielbiam czarno białe zdjęcia, szczególnie Nowego Yorku.
Chciałabym Wam też polecić serial Olive Kitteridge z Frances McDormand. Małe miasteczko, lekko dojechana nauczycielka matematyki i jej potulny mąż.Niestety znalazłam jedynie na chomiku.
Obejrzeliśmy też ,,50 ocalonych".Irlandia lat 80tych. Zamieszki protestantów i katolików.Film oparty na prawdziwych wydarzeniach.Równie mocny jak ,,Krwawa niedziela".

Przechodzimy w inny wymiar.Mam nadzieję mniej dołujący;)
Zapraszam na nowy adres   Enjoy the little things


2 komentarze:

  1. Crazy-cat-lady26 czerwca 2016 02:22

    Czasami mamy przy sobie takie osoby, ktore wplywaja na nas pozytywnie, takie osobiste anioly na ziemi :) Ciesze sie ze masz kogos takiego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam coraz większy problem ze znalezieniem ludzi patrzących na świat podobnie jak ja,więc jak już je znajdę jestem przeszczęśliwa😉

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz;)
Na każdy postaram się odpowiedzieć.Zapraszam do kontaktu!
aranha2205@gmail.com
Pozdrawiam!Skrzydło Motyla.