poniedziałek, 19 października 2015

Bolesna fanca

Dostałam wczoraj okres.Rozkręcał się kilka dni, aż w końcu wczoraj dostałam takich bóli,że zeżarłam pół paczki tabletek.Ten cykl trwał 32 dni.To chyba mój rekord;] Mam nadzieję,że to już ostatnia tak bolesna miesiączka.Umówię się dziś na akupunkturę.Może zamiast narzekać powinnam się cieszyć,że przyszła i wszystko wraca do normy.W przyszłym tygodniu mam wizytę ginekologiczną i upewnię się,że wszystko jest ok.
Odezwała się do mnie koleżanka, z którą zerwałam znajomość kilka lat temu.Co jakiś czas daje znać,że istnieje, szczególnie wtedy gdy rodzi dzieci;) Od kilku lat stara się mnie namówić na spotkanie ale jakoś nie mogę się przemóc,Fajnie było by powspominać stare czasy panieńskie ale jest we mnie jakiś opór, szczególnie,że rozstałyśmy się w niezbyt przyjemnych okolicznościach.Nie jestem już tą samą osobą, Ona pewnie też nie i chyba jest we mnie strach,że oprócz wspomnień nie mamy sobie nic do powiedzenia.Tym bardziej,że ja nie jestem matką tak jak Ona.Wymieniłyśmy kilka zdań na watsapie i to chyba na tyle.Nie jestem interesującą osobą bo nie mam konta na fejsie, nie znam się na nowinkach dotyczących portali społecznościowych, nie żyję w necie, nie mam dzieci itd.:)Nie wiem czy jest sens odgrzewać stare koleżeńskie kotlety.Chociaż mieszkałyśmy razem,było fajnie ale jednak było i chyba nie ma sensu do tego wracać.Chociaż...Sama nie wiem.Mam mieszane uczucia.
A oto kilka fotek z dzisiejszego spaceru:) Jest piękna, kolorowa jesień!







2 komentarze:

  1. Myślę, że z niektórych znajomości się po prostu "wyrasta". Nawet tych najbliższych i najcieplejszych. Nie wiem czy jest sens spotykać się jeśli masz tak mieszane uczucia. Jeśli sądzisz, że będzie to dla Ciebie miłe, relaksujące spotkanie po latach to warto. Ale jeśli ma Cię dużo kosztować, to może lepiej je odłożyć...

    Mam trochę takich dawnych relacji, z których "wyrosłam" i mimo, że były bliskie jakoś nie jestem w stanie (poza sentymentem) znaleźć, żadnego mocnego argumentu, żeby do nich wrócić. To trochę tak jak z za ciasnymi spodniami. Leżą w szafie w nadziei, że wrócę do figury sprzed lat. Ciężko się z nimi rozstać, wciąż jest nadzieja, raz po raz wyciągam je, oglądam, zerkam, wkładam z powrotem, żeby w końcu po długim okresie przejściowym dojrzeć do tego, żeby przekazać je dalej w dobre ręce.

    Z drugiej strony mam jedną przyjaciółkę, z którą straciłam kontakt na ponad dziewięć lat. Też rozstawałyśmy się w nie najlepszej atmosferze. Na początku, zupełnie nie miałam ochoty do tego wracać. Po długim czasie, kiedy emocje opadły, zaczęłam od czasu do czasu rozważać sprawę. Ale tak naprawdę zobaczyłam się z nią dopiero wtedy, gdy na myśl o spotkaniu nachodziła mnie przewaga uczuć pozytywnych. Teraz jest dla mnie nieocenionym wsparciem w zmaganiu się z niepłodnością. Ale myślę, że nie byłoby tak, gdybym się pospieszyła z powrotem do tej relacji wbrew sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję:) Już miałam kilka podejść ale zawsze coś wymyślałam,żeby się nie spotkać.Twoje spojrzenie na sprawę przyjaźni jest mi bardzo bliskie.Urwałam kilka toksycznych znajomości, które więcej mi zabierały niż dawały.Niektóre zakończyły się z pojawieniem się dzieci i nie było już o czym rozmawiać, a w zasadzie nie dało się rozmawiać przy wrzaskach dzieci:)Miałkość kontaktów nie daje mi satysfakcji i uwiera jak kamyk w bucie.Życzę Nam wspaniałych przyjaźni, takich przez duże P;)!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz;)
Na każdy postaram się odpowiedzieć.Zapraszam do kontaktu!
aranha2205@gmail.com
Pozdrawiam!Skrzydło Motyla.