Jestem już w domu.Byłam chyba oszołomiona powrotem do normalności bo pomyliłam zjazdy z autostrady. Mało nie wylądowałabym w Warszawie.Nie było by tragedii, gdyby nie pusty bak i dziwne uczucie ciągnięcia silnika:D Pierwszy raz odwaliłam taki numer!Zawsze tankuję więcej w razie W, a dzisiaj miałam ochotę na odrobinę adrenalinki i była! Udało mi się jeszcze załapać na wioskowy zjazd i jakąś stację w piździchowicach ale jestem cała i szczęśliwa!
Kawa, cisza, śpiący pies i zapach mojego kąta;) To był mega ciężki tydzień!Bywały miłe momenty ale częściej iskrzyło i dymiło:D Udało mi się jakoś wymiksować z pogrzebu ale nie uchroniło mnie to przed relacją z tejże uroczystości.Oczywiście mama była zainteresowana bardziej wydarzeniami na fejsie niż rozmową ze mną.Kłóciłyśmy się non stop,a w sobotę poszło na noże.Chciałam się spakować i spieprzać stamtąd jak najdalej.Na szczęście na drugi dzień złożyłyśmy broń.Generalnie jestem emocjonalnym i fizycznym wrakiem.Oczywiście nie mogłam spać i musiałam brać coś na spanie bo przewalałam się kilka godzin.Byłam jeszcze przed okresem i czułam,że jestem gotowa do zdetonowania.Jeszcze chyba nigdy nie odczuwałam takiego napięcia i furii, zbliżającej się wraz z cioteczką.Poza kurwicą doszły uderzenia gorąca, duszności jakaś masakra!Wczoraj dostałam miesiączkę koszmarnie bolesną.Przyszła zgodnie z planem 28 dnia.Oczywiście nie omieszkałam zastanawiać się już nad ciążą, biorąc pod uwagę ilość dziwnych objawów.Umawiając histeroskopię byłam pewna,że cykl będzie trochę dłuższy.Teraz wychodzi na to,że zabieg będzie 11dc. Zadzwoniłam do kliniki ale pani powiedziała,że robią zabiegi do 12dc i jest ok.Podobno później błona śluzowa jest już za duża i słabo widać co tam się dzieje.Dzisiaj zaczynam brać krople z wit d.Pewnie dopiero po miesiącu będzie jakaś poprawa.Jutro idę na aku, to może się wyluzuję i zrelaksuję.Chciałabym zrobić sobie w tym tygodniu alergie pokarmowe.
Coś musi być na rzeczy bo ostatnio czuje się jak balon po każdym posiłku.Widziałam jakiś zestaw wziewno/pokarmowy.Tarczycę zrobię w przyszłym miesiącu razem z ponownym zbadaniem poziomu wit.d. Kurdę, co ja będę robiła na starość jak już teraz zaczynam wycieczki po lekarzach.
Popijam kawę i czekam na S..Stęskniłam się za nim i za moim nudnym życiem;)
Ech... relacje z rodzicami potrafią doprowadzić do niezłej frustracji. Ja ze swoją nie rozmawiam od około trzech miesięcy, po tym jak wyliczyła mi powody ("moje winy") niepłodności z jaką się zmagamy. Oszczędzam sobie i jej kolejnych awantur, bo aktualnie jestem tak zła, że na spokojną rozmowę nie ma szans. Za to oczywiście czuję się wyrodną córką trochę, ale cóż... cena spokoju:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że juź wróciłaś:) Delektuj się teraz nudną codziennością! Niech trwa dokładnie tyle ile potrzebujesz dla regeneracji i odzyskania spokoju:)
Moja z kolei w ogóle omija elegancko temat moich problemów z płodnością.Z drugiej strony może to i lepiej bo pewnie i tak wszystko wiedziała by lepiej czym wkurzała by mnie jeszcze bardziej;)
OdpowiedzUsuńJa swoim w ogóle nie powiedziałam...
OdpowiedzUsuńCzasami ta nudna codzienność to najlepsza z możliwych dla nas opcji. I ja też swoją lubię. Zazwyczaj :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję relacji z mamą. Moja jest moją najlepszą przyjaciółką od zawsze. Ciężko mi sobie wyobrazić, że może być inaczej. Tyle, że z tego co czytam to wcale nie rzadki problem. Najważniejsze, że już po, masz swoje życie i swoje sprawy...
Trzymam kciuki!
Moja jest ok ale w małych dawkach;)Tym razem przedawkowałyśmy obie:D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń