Opony letnie nadają się na szrot.Zajechane na amen!Na szczęście zimówki pohulają jeszcze z dwa sezony.Zapaliła się kontrolka oleju bo przy ostatniej wymianie nie skasowali mi inspekcji.Było zatem grzebanie w necie, a jutro będę testować dobre rady;)
Co do szmat..Od jakiegoś czasu mam ochotę pozbyć się większości moich ubrań.Chodzę tak naprawdę w kilku łachach, a dwie szafy pękają w szwach.Mam wrażenie,że niedługo zwalą mi się na łeb i przygniotą.Najlepsze jest to,że ja kupiłam może 1/3.Moja mama myśli,że nadal mam 10 lat i ciągle obdarowuje mnie nowymi.Na szczęście ma dobry gust i wie co mi się podoba ale na litość boską gdzie ja mam w tym wszystkim chodzić.Mam 37 lat i mama kupuje mi ubrania, to nie brzmi dobrze hahaha. Powinnam się zapaść pod ziemię ze wstydu ale co tam!
Na dobrą sprawę potrzebowałabym legginsów, paru bluz, jeansów i białej koszuli.Niektórych ubrań nawet nie miałam na sobie, bo po przyjściu z nimi do domu już mi się nie podobały.Do niektórych mam sentyment i co roku chowam i wyciągam, z nadzieją,że ubiorę, kiedyś;)Byłam mistrzem w odkładaniu spodni na czas kiedy w nie w końcu wejdę.Na szczęście porzuciłam ten chory zwyczaj i kiszeczki sprzedałam lub oddałam.Najgorsza była ostatnia przeprowadzka, która uświadomiła mi ogrom tego co posiadam w szafie.Całe auto załadowane szmatami po sam sufit.S miał prawie pianę na pysku jak przyszło mu to nosić.Sam biedak ma kilka koszul, z trzy pary spodni i jest szczęśliwy;)
Tak więc dzisiaj, latając jak poparzona robiłam zdjęcia i hurtowo wrzucałam na Olxa.
Nie gwarantuje to jeszcze sukcesu ale pierwszy krok zrobiony.
Kiedyś zachłysnęłam się buddyzmem.Ideami nie przywiązywania się do rzeczy.Cholera,że to takie trudne.Człowiek ciągle gromadzi i gromadzi, ciągle czegoś potrzebuje.Minimalizm..Może kiedyś mi się uda:)!
Hahaha, ale się uśmiałam- ja też odkładałam portki, na czas kiedy W KOŃCU uda mi się w nie wcisnąć :) Miałam ze trzy pary takich w rozmiarze xs, z czasów diety Dukana. Leżały tam chyba ze 3lata, aż w końcu przełknęłam myśl, że nie- nie wejdę w nie już nigdy :) Oddałam zaprzyjaźnionej nastolatce, mniej bolało :)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam- mojej mamie też zdarza się coś mi kupić, ale to raczej jak jesteśmy razem na zakupach, a mi skończy się kasa. Gdyby miała to zrobić beze mnie- lepiej nie :) Z tym gromadzeniem coś jest na rzeczy...
Ufff, a już myślałam,że coś ze mną nie tak;)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń