Mam straszny chaos we łbie.Od rana telefony, wysyłanie listów, fryzjer. Przypomniało mi się,że mamy znajomego pracującego w windykacji.Poradził nam,żebyśmy się nie kontaktowali z wierzycielem bo to oznacza uznanie długu.A teraz uwaga!Jeżeli dług jest przedawniony, a my podejmiemy mediacje, przedawnienie się kasuje.Te hieny żerują na naszej nieświadomości.Może komuś się przyda to info;) Nie wiem jakby sprawa mogła się zakończyć, gdyby dług był świeży.Pewnie szwędałabym się po sądach do usranej śmierci!Rano wysłałam pismo do sądu i zobaczymy jak szybko przyjdzie odpowiedź.Mam nadzieję,że cała sprawa rozwiąże się do końca stycznia.
Mimo tego,że głowę nabitą mam tą sprawą postanowiłam zadzwonić do kliniki.Jakiegoś stresa miałam wykręcając znany mi numer.Jeszcze do niedawna była to dla nas gorąca linia.Chyba wracamy do gry.Pani powiedziała,że pierwszeństwo mają osoby, przegotowujące się do trzeciej stymulacji.Kamień spadł mi z serca.Chociaż jedna sprawa powoli się klaruje.Mam nadzieję,że w klinice zrobiło się trochę luźniej i po kontrolach zrobili porządek w tym cyrku.Staram się już psychicznie nastawiać.Wiem,że czekają nas znowu trudne momenty, kłótnie, hormonalny rollercaster i wiele innych atrakcji.Mam nadzieję,że tym razem się przyłożą, bo dla nas to już ostatnia szansa na dziecko.Dziwnie będzie wracać do tej poczekalni, w której przewertowałam setki stron w gazecie, gdzie z ciekawością przyglądałam się innym parom, zastanawiając się kim są i jaki mają problem.Te same twarze personelu, być może nawet pacjentów, tylko problem nadal ten sam, ten sam lęk i nadzieja...
To jest jakaś kwadratura koła:/ Oby sprawa się wyjaśniła jak najszybciej. A zgłosiłaś na policję kradzież danych? Mam nadzieję, że to nie kasuje przedawnienia, a z drugiej strony bez zgłoszenia, kto wie co jeszcze ktoś z tymi danymi zrobi. Choć mam nadzieję, że to jednorazowa sprawa była. Współczuję Ci bardzo. Nie ma to jak z piskiem opon wejść w nowy rok, grrrr
OdpowiedzUsuńA jak to jest z tym programem. Oni zadzwonią do Ciebie, jak przyjdzie Wasza kolej czy musicie się sami dowiadywać? Powiem Ci, że ja tę swoją klinikę lubię, trochę się tam czuję jak w domu. Jedyne miejsce, gdzie czuję się swobodnie z naszą sytuacją, nie muszę nic nikomu tłumaczyć, przed nikim się "wstydzić", jestem "wśród swoich". Jak to czytam to dla mnie samej jakoś głupio to brzmi i może niezdrowe te moje odczucia, ale tak już mam. Z drugiej strony gdybym tylko mogła tę naszą sytuację odmienić i nigdy już tam nie wracać to byłabym przeszczęśliwa. Taki to kołowrotek uczuć...
P.S. Te twarze pacjentów na szczęście się zmieniają, w dużej mierze dlatego, że dochodzą wciąż nowi, ale też dlatego że wielu się udaje. Trzymam się tego UDAJE SIĘ jak tonący brzytwy;) Niech i Wam się uda!!!
Najpierw chcę jak najszybciej zamknąć sprawę, a mogę to zrobić podejmując tylko jeden krok - starać się o bezzasadność,że względu na przedawnienie.Chciałabym to potem zgłosić na Policję.Wpadam już w jakąś paranoję bo zaczynam wszystkich podejrzewać.?Cholera może lepiej nie wiedzieć?Cholera sama już nie wiem;(
OdpowiedzUsuńPisk opon był, a nawet otarcie mojego bolida pod koniec roku;)Ubezpieczenie sypnęło kasą, więc wybaczam ale nie zapominam.
A dzisiaj pod naporem pytań znajomych zdecydowałam sama się dowiedzieć co tam słychać z tymi kolejkami,żeby przynajmniej tego nie musieć się domyślać.Myślę,że oni chcą zakończyć program tym, którzy są w procedurach najdalej, a potem brać się za kolejne, drugie stymulacje.U mnie też personel zwraca się po imieniu i jest sympatycznie,ale kwalifikowanie na ścisk trochę zraziło mnie do kliniki bo teraz osoby, które formalnie są zakwalifikowane, nie mają nawet szansy przystąpić do jednej stymulacji.Tyle miesięcy trzymano ich w niepewności!Ludzie potracili mnóstwo czasu, a mogli sobie wcześniej szukać klinik i działać.Wkurzyło mnie to na maxa!Jak po ostatnim fejku wychodziłam z kliniki, powiedziałam dokładnie te słowa ,,Mam nadzieję,że już tu nie wrócę"!I wracam jak bumerang.Wakacyjna przerwa od dzieciakowego planu dobiega końca.Czas spakować tornister;)
Tak czytam Twoje posty i jestem w szoku ile trwa to już u Ciebie.Podziwiam za determinację!Ja bym chyba się już poddała..
Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała się nauczyć tej naszej cierpliwości.
OdpowiedzUsuńDla mnie dwa lata to nic, ledwie bym się zdenerwować zdążyła, że coś nie tak.
Od decyzji o drugim dziecku minęło 6 lat. Od pierwszych cykli stymulowanych 4, od pierwszej operacji po wykryciu zrostów 2 lata, od pierwszej stymulacji 1,5 roku i przez ten czas zdążyłam zrobić tylko jeden transfer zakończony późnym poronieniem. Od czerwca nie udaje mi się odebrać jedynego mrozaka.
Myślałam, że mam tyle czasu w programie, że spokojnie zdążę zrobić trzy stymulacje, jeśli będą potrzebne, a teraz nie wiadomo, czy zdążę z drugą.
Też mam taka nadzieję, bo u mnie z cierpliwością kiepsko.Ja bastuję po tej ostatniej stymulacji.Z każdym dniem moja akceptacja sytuacji jest chyba coraz większa.
OdpowiedzUsuńTen program to dla mnie niewypał!Zupełnie nieprzygotowany i nieprzemyślany!Powinni nam oddać te stracone miesiące przerw,zastojów, kosmicznych kolejek.Chyba nikt się nie spodziewał,że problem jest tak ogromny.Tak jak mówisz, mnóstwo ludzi nie zdąży i szlag mnie trafia!Jak już rozgrzebali i zaczęli, to niech skończą!A ja myślałam,że po pierwszej stymulacji będę w ciąży - jasssne!
Powinni dać trzy stymulacje wszystkim, którzy zostali zakwalifikowani.
OdpowiedzUsuńTak jak ze wszystkim innym - jak zaczęłaś ulgę podatkową to możesz ją dokończyć (tak było z ulgą budowlaną, remontową). Na początku myślałam, że tak jest, potem się dopiero dowiedziałam, że zrobisz tylko tyle ile zdążysz do czerwca 2016.
Ja nie doświadczyłam właściwie żadnych kolejek, jedynie tłok w klinice. Ze stymulacją ruszyłam w pierwszym cyklu po kwalifikacji (3 miesiące myśleli, czy się nadaję). To że nie mogę zrobić drugiego transferu to moja "wina". Endometrium nie chce rosnąć. Miałam w lipcu kolejną histeroskopię - usuwanie zrostów, po niej cykl przerwy. I teraz już 3 się zmarnował, bo nie ma warunków do transferu.
Każdy podpisał umowę na trzy stymulacje i z tego powinni się wywiązać!Myślę,że posypią się pozwy i Mz będzie miało problem.Co mają powiedzieć osoby, które zaczęli kwalifikować we wrześniu i żyją w nadziei tyle miesięcy!To skandal!Oni, wiedząc,że nie wyrobią się z taką ilością pacjentów nadal kwalifikowali,aż się kasa skończyła.Dla mnie to totalny bubel prawny!Tylko nikt nie myśli o tym,że tyle osób zostanie w czarnej dupie.Słyszałam,że nawet po programie, zarodki uzyskane w nim mają transferować nieodpłatnie.U mnie władowali smutny słabiutki zarodek 1BB na endo 7mm.Teraz wiem,że nie miał szans się przyjąć przy takiej cieniźnie.Człowiek będzie mądry, jak przejdzie to wszystko i naczyta się w necie.A tak to jest zielony jak limonka i łyka wszystko co się mu wmawia.Masakra!
OdpowiedzUsuńIle masz jeszcze zarodków?Nie da się wpłynąć jakoś na to endo?
Zarodek jest jeden. Na endo próbujemy wpłynąć na wszelkie sposoby - na estrofem podawany na rośnięcie w ogóle nie reaguje. Od dawna jest cieniutkie.
OdpowiedzUsuńPo pierwszym dramatycznym porodzie miałam usuwaną przegrodę, niestety nastąpiło przebicie ściany macicy. I od tego wszystko się posypało. Miałam 3 razy usuwane zrosty, bo tyle ich było. Endo było tak słabe, że 3 miesiące się zastanawiali, czy mnie zakwalifikować, czy spełnię warunki formalne. Nie sądzę, żebym przy stymulacji uzyskała lepsze endo (muszę zapytać, jakie było) i przyjęły się oba podane zarodki. Byłam w ciąży bliźniaczej przez 15 tygodni.
Niestety doszło do poronienia septycznego. Prawie dostałam sepsy, zakażenie galopowało. To najgorsze, co mogło się stać - bakterie mogły w ogóle zniszczyć moje endo. Oczywiście po łyżeczkowaniu zrobiły się zrosty, znowu histeroskopia, żeby je usunąć. I od tamtej pory endo nie może przekroczyć 5 mm. Walczymy o 6 mm, jako minimum do transferu.
Jakbym miała 7 mm, to by było świetnie. W 7 mm miał szansę się przyjąć, nieraz się przyjmuje.
O matko!To jakiś koszmar!Bardzo mi przykro.Musiałaś się biedna nacierpieć.Moje problemy przy Twoich są jak ziarnko piasku.Skąd się wzięła ta sepsa?
OdpowiedzUsuńNie wiadomo. Odeszły mi jedne wody i weszło zakażenie. Ale dlaczego odeszły? Wszystko było świetnie, wyniki prawidłowe, żadnego zagrożenia ciąży, żadnych problemów. Nigdy się nie dowiem.
OdpowiedzUsuńCRP z 40 urosło do 120, mimo 8 kroplówek z antybiotyku dziennie. Musiałam usunąć ciążę, żeby przeżyć. Jedno dziecko było bez wód i zgniecione, ale drugie było zupełnie zdrowe. Musiałam zabić dziecko, o które starałam się 5 lat.