Jestem już spakowana..Klamoty piętrzą się wszędzie.Niby jadę na tydzień i pewnie mogłabym się spakować w jedną małą torbę, ale po co kiedy trzeba załadować tobołkami cały bagażnik.No przecież jedzie ze mną kudłate dziecię;)które potrzebuje misek, karmy, koca i innych niezbędnych przedmiotów.Jeśli doczekam się kiedykolwiek potomka, na bank trzeba będzie pomyśleć o większym bolidzie!Zapomniałam o mojej umowie z S.Jeśli nie będzie dziecięcia do moich urodzin, bierzemy drugiego Goldena. Cholera, to przyda się też przyczepa!
Zrobiłam dziś przegląd auta.Starszy pan jak zwykle nic nie mówił, czym zawsze doprowadza mnie do szału.Zawsze mam ochotę za nim łazić i zaglądać. w te dziury co on.Moja czarna franca idealnie spisała się na rolkach.Hamulce jak żyleta!Spaliła się żarówka w postojowych i będę musiała pogrzebać w książce jakie tam żarówki wchodzą i ewentualnie jak ją wymienić.Pojechałam na myjnię. Umordowałąm się jak dziki dzik, a auto po mojej harówce nie wyglądało wcale lepiej:)Ważne żeby bez wstydu podjechać pod dom.Trochę byłam dzisiaj uziemiona bo cały czas czekałam na pieprzony inofem, który zamówiłam w zeszłym tygodniu.Sprawdzałam na stronie kuriera i ta przesyłka jest już od poniedziałku we Wro, ale żadnemu gamoniowi nie chce mi się jej przekazać.Za tydzień, to ja sobie będę mogła aplikować ten roztwór ale innym wlewem.Okazało się,że moje książki też gdzieś utknęły.Mój chłop dodał mi do zamówienia Wampira z Zagłębia i przykorkował mi zamówienie, bo książka jest trudno dostępna.A co niech se baba czyta o mordercach jak lubi.W ten oto sposób mój wyjazd się opóźnił, a ja i tak nie mam tego, na co czekałam!Najbardziej wkurzył mnie ten inofem.Żeby w ogóle zadziałał, trzeba go przyjmować przez co najmniej miesiąc.Chyba,że S. mi wyśle go priorytetem.Tylko,żeby nie było jak kiedyś z sukienką, która krążyła po całej Polsce, zanim do mnie dotarła.Była już końcówka lata, więc i tak w niej nie pochodziłam!
Konta nadal mam poblokowane!Nie mam już siły.Nie chcę się już denerwować, ale mi nie wychodzi. Rzygam już wydzwanianiem do tego gamonia.Dam mu czas do jutra i będę musiała niestety się znowu z nim kontaktować.
Wypatruję okresu.Za dwa dni powinien zawitać.Jak już zacznę brać tabletki, poczuję, że wracam.Na razie czuję jakbym była w jakimś zawieszeniu.czekanie i nerwy, z tym kojarzy mi się in vitro.
Czekanie aż komórki urosną, nerwy ile komórek wyciągną, nerwy i czekanie czy są jakieś zarodki, nerwy i czekanie czy bąbel się zakotwiczył. Crio - czy zarodek się rozmrozi, czekanie na choćby mały objaw wskazujący na ciążę!A potem już zaledwie 9 miesięcy czekania i nerwów czy wszystko jest ok!
Zawsze to czekanie i czekanie...Cholera, czy to nie mogłoby być choć trochę prostsze i szybsze w realizacji? Ja swego czasu miałam wrażenie, że moje życie to jedna wielka poczekalnia, w której kolejki nigdy się nie kończą...
OdpowiedzUsuńIdealne podsumowane.
UsuńPrzy tym in vitro cały czas czekanie i nerwy...
Dokładnie to samo czuje :)))
Ja jutro też jadę do rodziców :)))) prawdopodobnie też na tydzień :) zobaczymy :)
Fajnie macie psiaka :)
Moja cocker Spanielka mieszka z rodzicami, bo ja tu jak jeżdżę tylko od szpitala do szpitala z jednej roboty do drugiej to nie miałby kto z tym psem wychodzić...
Marzy mi się dom i wtedy buldog francuski :) taki śliczny Gremlinek :)))
Wszystkie dziewczyny biorą ten inofem.
Może też wypada mi zamówić :)))))
Ja to lubię jeździć na myjnię jak jest ciepło :))) wiosna, lato :) a tak jak mojego M nie ma i nie umyje to jeżdżę brudasem :))))
Co do tych przeglądów to porażka.
Mi jak robiłam przegląd ostatnio nie chcieli podbić, bo niby wahacz im się nie podoba.
Pojechałam do innego warsztatu i tak podbili bez problemu. Powiedzieli, ze będzie ten wahacz do wymiany, ale jeszcze nie na juz i teraz.
A tamci chcieli tylko naciągnąć na sobotę tego u nich w zakładzie...
Porażka z tymi mechanikami.
W piątek odbieram wkońcu moje nowe auto.
Miesiąc je mam i cały ten czas tylko od jednego mechanika do drugiego.Tamte barany termostat włożyli odwrotnie, a elektryk okazało się, że włożył jakiś stary czujnik temperatury i dlatego auto mi nie odpaliło ostatnio i trzeba było brać lawetę.
To są właśnie Ci specjaliści:)
Nie ma to jak mieć znajomego mechanika zaufanego.
Z tą pożyczką to nie chcą dać tak łatwo Ci spokoju :( a to dopiero dupki :((((
Ja ostatnio wymieniałam wahacze, przeguby, więc zawieszenie na razie jest opanowane:)Ja mam dobrego mechanika.Póki co mnie nie zawiódł i auto mam zawsze naprawione w ten sam dzień.Trafiają się oszuści niestety, a jak zobaczą babę, to już w ogóle snują dramatyczne historie dotyczące stanu auta!
UsuńJa jestem w gorącej wodzie kąpana, więc dla mnie to czekanie to jakiś koszmar!Chociaż i tak już robię postępy;)Pozdrawiam!
UsuńJak gdzieś wyjezdzamy to nasz Kudlacz ma oddzielny plecak ;) w końcu to jak dzieciak... wszystko musi być licznie z zabawka ;)
OdpowiedzUsuńFajnie ze nie jestem sama jeśli chodzi o myjie.. bo tak wlasnie na niej się czuje.. ja i reszta facetów ;) ale mam to na wlasne życzenie bo uwielbiam myć auto.. tylko teraz odpuscilam na jakiś czas :)
Czekanie....masakra.. w każdej sprawie jest męczące .. wspolczuje Ci .
Co do kuriera to za dzwon na infolinie i spytaj się czy racza ruszyć dupska czy może sama masz sobie dostarczyć przesylke :/
Cierpliwości Ci życzę :)
Twój kudłatek to maleństwo;)mój gamoncjo zajmuje całą tylną kanapę;)i pół bagażnika jego klamoty!Lubię myć auto.Zmacham się zawsze ale efekt końcowy wart jest wysiłku:)Dzisiaj leje, więc niepotrzebnie się tak utyrałam:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Moje futrzaki, jak wyjeżdżamy na tydzień bądź dwa to ida na wakacje do 'hotelu' kociego ;-) A jak tylko na dzień lub dwa to w domu zostają z żarciem porozstawianym we wszystkich pomieszczeniach :)
OdpowiedzUsuńNa swoich mechanikach to jeszcze się nie zawiodłam, wszystko zrobią w jeden dzień i na każde me pytanie odpowiedzą najprościej jak się da, bo przecież ja o samochodach wiem tyle co słoń o tablicy mendelejewa ;-)
Wypoczynku i regeneracji sił życzę :)
Chyba bym mojego kudlacza nie zostawila.Wszedzie go ze sobą zabieramy.Zawsze szukamy miejscówki,gdzie akceptują zwierzaki😊
OdpowiedzUsuńGdybym mogła też bym swoje brała ze sobą, ale 'tanie' linie lotnicze niestety nie przeworzą zwierząt :(
UsuńMoże kiedys to sie zmieni😉Latające koty😁
UsuńWyprawa.... MARZY mi się wyprawa! Kota już dostaję od tego czekania. Mam ochotę gdzieś uciec. Już widzę siebie, jak wyskakuję w kosmos do jakiegoś innego wymiaru, niczym postacie z kreskówek.
OdpowiedzUsuńU nas mycie auta też po mojej stronie zwykle. Jak jest lato to potrafię pół dnia czyścić do ostatniego pyłku kurzu:) A jak już tak wypucuję super kuper to oczywiście spada deszcz;)
Zawsze nam się wydaje,ze wyjazd pomoże nam zapomnieć,nie myśleć,będzie cudownie i blogo😉Jak dojeżdżamy na miejsce wszystko jest takie samo oprócz otoczenia😊Juz niedługo,kilka dni i wszystko stanie sie jasne.Mam nadzieje,ze klucha jest z Toba!!!!
OdpowiedzUsuń