Dopadły mnie jakieś czarne myśli.Mój optymizm i nadzieja gdzieś się zawieruszyły.Im bliżej stymulacji, tym odczuwam większy niepokój i napięcie. Zastanawiam się co dalej?Co jak się nie uda?Nie wpadam w rozpacz myśląc,że nie zostanę matką, raczej przeraża mnie powrót do pracy.Mam wrażenie,że dziczeję.Czuję,że jestem w jakiejś bezpiecznej bańce, w której mi dobrze i błogo.Nie chce mi się z niej ruszać.Czuję się wypalona zawodowo.Myślałam,że urlop pozwoli mi znaleźć w sobie tą pasję, którą kiedyś miałam, radość, którą dawała mi praca.Byłam pewna,że zatęsknię..Są momenty,że brakuje mi dzieci, ale generalnie myśl o powrocie do pracy napawa mnie lękiem.
Mój organizm tez płata mi figle.Czuję się jakbym puchła.Wpieprzam wszystkie zdrowe rzeczy, ładuje w siebie suplementy i czuję się jak wieloryb!Brzuch mam ciągle wzdęty, moje ciało jest jakby obce.Zrobiłam sobie w domu prowizoryczną siłownię.Ćwiczę codziennie, a mimo to moje ciało nie reaguje.Ciągle się zastanawiam, co ma jaki wpływ na stymulację i na jakość jajek.Bezustannie kontroluję to co jem.Czuję,że już świruję.Boję się,że mój organizm po stymulacji znowu będzie jak obraz po bitwie.Zajechany, osłabiony i rozpiżdżony!
Mam wrażenie,że gdzieś zgubiło się moje życie sprzed.Chciałabym je odzyskać.Być znowu radosną, pełną energii osobą.Czy niepłodność niszczy wszystko na swojej drodze?Czy nigdy nie będzie już normalnie?
Polecane filmy:W imię, Sekret w ich oczach
Polecane filmy:W imię, Sekret w ich oczach
Też czuję się podobnie :(
OdpowiedzUsuńChciałabym być taką radosną dziewczyną jaką byłam przed tym całym in vitro i przed tym wszystkim ...
Ale niestety.
Nie zmienię tego co teraz mnie dotyczy ;( trzeba się z tym pogodzić i walczyć dalej.
Powrotu do pracy boję się po każdym nie udanym transferze...
Lubię to co robię, ale stresuje mnie ta nienormalna kierowniczka :( i to bardziej niż in vitro :(
W lustrze nie mogę na siebie patrzeć. W nic się praktycznie nie mieszczę. Od tych hormonów puchnę w oczach. Ale trudno. Trzeba jakoś to wytrzymać w imię wyższych celów.
Musimy być dobrej myśli, że wkońcu się uda tym razem. Ja staram się tak myśleć ;) i Ty też tak myśl :)))
Ja też od jakiegoś czasu unikam luster.Nie znoszę przymierzać ubrań bo nie mogę na siebie patrzeć.Czuję, jakby to ciało nie było moje.Wiem,że ciąża spowoduje jeszcze gorsze wrażenia wizualne ale jeszcze chciałabym zachować swoją sylwetkę do tego czasu.
UsuńTeż tęsknię za czasami kiedy było "normalnie". Nawet ich już nie pamiętam zbyt wyraźnie, ale wiem, że takie były...
OdpowiedzUsuńDo dupy takie starania! Kładą się cieniem na wszystkim, na relacjach z rodziną, mężem, otoczeniem bliższym i dalszym. Na figurze, diecie i szeroko pojętym zdrowiu fizycznym. Na stanie psychicznym, dla którego trudno znaleźć zrozumienie nie tylko wśród otoczenia, ale w nas samych.
Czekam z utęsknieniem, kiedy się ten zaklęty kołowrotek zatrzyma, bo coraz częściej mam dość. Zbieram się w sobie oczywiście, staram uśmiechać, cieszyć drobiazgami, ale jednocześnie jestem już tym wszystkim mega zmęczona. Chciałabym zasnąć, przespać resztę tego trudnego okresu i obudzić się, jak będzie już po wszystkim.
Ja tez czasem mam ochotę przespać ten cyrk!Człowiek wszystkiego sobie odmawia, terroryzuje się dietami, łyka garściami tabletki, siedzi i czeka...Są takie dni,że mam wszystkiego dosyć i wrócić do czasów, kiedy byłam szczęśliwa.Czuję jakbym była za szybą..Wszystko dzieje się gdzieś, a ja jestem tylko obserwatorem wydarzeń.Ciężko w tym wszystkim zachować równowagę,żeby nie upaść i się nie poobijać..
OdpowiedzUsuń