Czekam..
Jestem spokojna.Aż sama jestem zdziwiona.Ostatnim razem siedziałam z telefonem w ręku i czekałam na wieści z kliniki.Tym razem jest inaczej.Nie wiem czy to dlatego,że wiem kiedy zadzwonią czy już się pogodziłam z losem.Próbuję sobie tłumaczyć,że już nic nie mogę zrobić.Wszystko rozgrywa się na szkle.Mam nadzieję,że moje komórki będą łaskawe dla wariatów mojego S.i tym razem pozwolą im rządzić;)W domu nie może, to niech chociaż jego armia zawalczy o naszą kluchę;)
Wiem,że zrobiłam wszystko.Dieta, suplementy, akupunktura..Teraz tylko czekam na efekty.
Odpisała mi Pni Igiełka.Zapytała ile udało się wyciągnąć komórek.Ona niestety nie może mi zrobić w poniedziałek zabiegu, bo przyjmuje od 17.00 ale poleciła mi koleżankę.Zadzwoniłam i umówiłam się na poniedziałek, na 8.00.Po transferze chciałabym pójść po mojej Pani Igiełki:)
Długo zastanawiałam się co zrobić w kwestii tabletek.Liczyłam i liczyłam i koszty mnie przerażały.Teraz muszę brać 6 lutein dziennie.To co mam wystarczy mi na 10 dni.Miałam już tego nie robić, bo nie lubię się prosić ale do licha płacę składki.Umówiłam się do gina na NFZ.
Ostatnio lekarz przepisał mi lutę refundowaną, za którą zapłaciłam ok 15 zł.Jak mam zapłacić 300 zł, to chyba pójdę.Ten ginekolog zna moją dr, Ona z kolei kazała mi go pozdrowić,więc powinno być ok.Wizytę mam 15 kwietnia, akurat 5 dni po transferze.Poproszę go od razu o skierowanie na betę.Trochę uda się w ten sposób zaoszczędzić:)
Człowiek zamiast leżeć i marzyć o kluseczce, ciągle musi główkować...

Piękny ten zachód słońca!!!
OdpowiedzUsuńJa tam myślę, że lepiej główkować jak tu przyoszczędzić niż rozkminiać co tam się dzieje w laboratorium embriologicznym, więc jakkolwiek jest to wkurzające, to ma ten niebywały atut, że jest czym zająć głowę, na czas czekania:)
Zaciskam kciuki i pięści całe:))))
Dziwne ale jakoś się nie denerwuję.U nas w klinice jest tak,że jak jest źle, to dzwonią, a jak dobrze, to cisza.Ostatnio nie chciałam kontaktu z embriologiem i siedziałam jak na szpilkach 5 dni.Teraz poprosiłam o kontakt.Boję się,żebym tylko nie spanikowała jak zadzwonią, bo ostatni telefon nie był optymistyczny.
OdpowiedzUsuńSpokój to teraz podstawa więc staraj się nie denerwować.
OdpowiedzUsuńJeżeli leki możesz miec choć w połowie refundowane to wcale się nie dziwię, że główkujesz gdzie iść i je zdobyć, różnica w cenie jest całkiem spora.
A zachód słońca piękny i te krople deszczu na szybie. Super zdjęcie Ci wyszło :)
Staram sie😊Dziś Tel.Ciekawe czy moje dzieciaki przetrwały.
OdpowiedzUsuńPrzetrwaly, na pewno silne są 😀 W koncu mają polowe twoich genow 😄Kasia
OdpowiedzUsuńNo ba!!!😊 Czekam ba wieści od Ciebie😉
UsuńMasz już wiadomości z kliniki?
OdpowiedzUsuńMamy 6 zarodków!!!😊 Idę świętować!Później coś napisze😉
UsuńNie.Mają dzwonić po 15.00.
OdpowiedzUsuń