Trzeci dzień po criotransferze. Dziś zaczyna się coś dziać.Te kilka dni chodziłam nieprzytomna po relanium.Martwiłam się,że w ogóle nic nie czuję, nic mnie nie boli.Zauważyłam rano mały, brązowy skrzep i się przestraszyłam.Zaczyna boleć mnie brzuch jak na @.Staram się już nie czytać, nie analizować, nie porównywać ale chyba każda z nas wie jakie to trudne;)Pocieszam się, że może to implantacja, w końcu zarodek był 6 dniowy.
Przed chwilą wyszły dziewczyny.Trochę poplotkowałyśmy.Muszę przyznać,że brakowało mi towarzystwa, tym bardziej,że one wiedzą wszystko, więc nie muszę się krygować.Jakoś łatwo mi przychodzi mówienie o tym, tym bardziej,że widzę akceptacje i wsparcie.Wiem,że trzymają kciuki i życzą mi jak najlepiej.Po tym co usłyszałam, moja decyzja o urlopie była czymś najlepszym co mogłam zrobić.Straszny chaos w robocie, jakieś roszady, przesunięcia, klejenie etatów...Nie mogłabym funkcjonować w tym kołowrocie.Na pewno brakować mi będzie dzieciaków, szczególnie niektórych:)Mam nadzieję,że to będzie dla mnie dobry czas, nawet jak się nie uda.Rozgrzebałam się z podyplomówką i może bardziej przyłożę się do napisania pracy i egzaminów.
Dzwoniłam dziś do pani od akupunktury.Zgodziła się mnie przyjąć w środę.Ciekawe czy kobieta zrobi to inaczej.Wsłuchuje się w siebie i czekam.... na cud;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz;)
Na każdy postaram się odpowiedzieć.Zapraszam do kontaktu!
aranha2205@gmail.com
Pozdrawiam!Skrzydło Motyla.