piątek, 13 maja 2016

Kolejna świetna nowina!



Wczoraj mój miły wrócił do domu z kwiatami.Przywitał mnie tekstem:obiecaj,że nie będziesz się złościć.Od razu wyobraziłam sobie największe kataklizmy.Poinformował mnie,że znajomi  będą mieli dziecko.W sumie wiedziałam,że laska bardzo chce ale jej luby niekoniecznie.Jeszcze tydzień temu miała się wyprowadzać bo strasznie się pożarli.Jak można się domyślić tata nie skakał z radości.Jakoś nawet przyjęłam to na zimno.Nawet jej trochę współczuję bo koleś do ojcostwa ewidentnie się nie nadaje.Zapytałam S. czy ta wiadomość go ruszyła.Najpierw powiedział,że nie, po czym zaczął coś stękać,że w sumie zrobiło mu się dziwnie.Nie potrafił opisać tego uczucia ale zrobiło mu się przykro,że my tyle się staramy i nic, a oni na luźnej gumie, bez spinki będą rodzicami.
Jeszcze niedawno  Ona przeprowadzała wywiad z moim chłopem ile się staramy i wypytywała o wszystko.Narzekała,że jej facet nie bardzo pali się do posiadania dziecka, a tu taka nowina.Ona już wtedy była w ciąży bo to jest podobno 5 tydzień.Trzeba przełknąć jakoś kolejną żabę.

Byłam dzisiaj u gina. Przepisał mi grzecznie 4 op,luteiny i 2 op. estrofemu ze zniżką.Niestety koleś poza tym, że jest bardzo sympatyczny o niepłodności ma chyba mgliste pojęcie.Stwierdził,że mam się trzymać swojego lekarza (on zna moją dr).Coś tam mówił o laparoskopii ale na razie nie będę nic kombinować.Dziwne bo kilka wizyt wcześniej odradzał mi grzebanie w jajowodach.Stwierdził,że tsh trochę niskie.Zaczęłam o immunologii i powiedział,że może to być trop ale tak naprawdę to może być wszystko.Jakoś nie naprowadził mnie na żadną przyczynę.A najbardziej rozwalił mnie tekst: z tym partnerem może pani nie zaciążyć.A co on do diabła trędowaty?!Na 150 milionów gamoni jakiś jeden chyba jest kumaty i potrafi trafić gdzie trzeba!Najlepsza była pani w rejestracji wypisująca receptę:
- rocznik 78 i estrofem?!
- a tak, bo jestem w programie in vitro!!!
Pani zaniemówiła, a ja z rogalem opuściłam ten przybytek;)Może śmieszne to nie jest ale cieszę się,że potrafię o tym mówić.Mina pani - bezcenna!;)



14 komentarzy:

  1. Ja piórkuję!!!! Że też ludzie nie potrafią się ugryźć w język czasem, grrrr

    Dobrze, że zachowałaś zimną krew i podniesioną głowę. Przy moim obecnym stanie emocjonalnym, ja bym się pewnie rozpłakała na taki wyraz braku delikatności.

    Jakiś mega wysyp ciąż na wiosnę... Te w parkach i na ulicach jakoś mi nie przeszkadzają, ale już z tymi w najbliższym otoczeniu jest trudno:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku też mi oczy wyszły z orbit jak zaczęła coś bełkotać o roczniku.Pierwszy raz spotkałam się chyba z takim barkiem taktu i kultury.
    A Ty jak się czujesz?Rządzi ten mały tam?
    Ja jestem załamana tą wszędobylską obecnością brzuchów, wózków i małych dzieci.Jakby ktoś ich nagle z skądś wypuścił;)
    Jeszcze wczoraj u lekarza laska z wielkim brzuchem stanęła koło mnie i opowiadała przez tel. swojemu facetowi przebieg wizyty.Cały korytarz pusty!Jasna cholera!Miałam ochotę ją przepędzić:D;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może ta pani była tam za karę i msciła się na tych,którzy wpadli jej w łapki 😉
    Masakra.
    Fakt, ciąże w najbliższym otoczeniu najbardziej nas dotykają. Nie sposób się od tego odciąć i niewiadomo jak się zachować, bo dodatkowo wszyscy obserwują twój ruch... Czy czasem nie podkładasz nogi ciężarnej 😉 Ja już staram się z tego żartować, bo nie sposób wpłynąć na to, jak inni to wszystko widzą z boku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyglądała trochę jak postać z PRLu i tak się zachowywała:D
      Nie uciekniemy od tego.Może z czasem będzie mniej bolało..

      Usuń
  4. Tak jest zawsze.. gdy o czymś intensywnie myślimy, nagle wokół nas wszyscy to mają, tylko nie my... wyjeżdzacie na weekend niedługo, może też warto wykorzystać "luźną gumę " i "brak spiny".Trochę czytałam, że często pary leczą się in vitro a tu nagle, hop, wyskakuje dzidziuś metodami naturalnymi :D moja koleżanka właśnie tak zaszła w ciążę...wyjechali na wakacje,odstresowali się i przyszło samo;) powodzenia!Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko,ze my się odstresowujemy już 4 lata.Nikt nie jest w stanie przewidzieć co i kiedy zadziała.Gdyby nie moja metryka nie spinałabym się tak bardzo;)

      Usuń
    2. Droga Alicjo, pozwolę sobie odpowiedzieć na Twój komentarz, bo myślę, że powstał z życzliwości, więc może zainteresuje Cię informacja o tym czego pary niepłodnie NIE potrzebują.
      Otóż takich zasłyszanych, wyczytanych historii o odstresowaniu się.

      Po pierwsze to jest informacja, która nie wnosi nic nowego. Bądź pewna, że podczas wieloletnich starań każda para przechodzi przez wiele etapów. To nie jest tak, że się spinają 24 godziny na dobę, 365 dni w roku. Są okresy przerwy, ospuszczenia, wyluzowania.

      Po drugie rozluźnienie się czy egzotyczne wakacje nie są metodą leczenia niepłodności. Wspominasz koleżankę, której się w ten sposób udało... w klinikach leczenia niepłodności spotkasz nie jedną, a setki osób, którym taka strategia nie pomogła.

      Po trzecie takie rady zamiast parę uspokajać i dawać nadzieję, powodują efekt odwrotny do zamierzonego. Otóż mając w głowie te wszystkie zasłyszane historie, para zamiast faktycznie się wyluzować, przy następnej przerwie w leczeniu będzie czuła bezsensowną presję. Czy my się już wyluzowaliśmy wystarczająco? A może powonniśmy bardziej? Nie, nie myślimy o dniach płodnych w tym cyklu, ale już przed miesiączką... przecież byliśmy tacy wyluzowani, może coś zaskoczyło?

      Po czwarte, takie podejście do tematu (z punktu widzenia par niepłodnych) może zostać odebrane, jako bagatelizowanie tej niezwykle trudnej (zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie) choroby. W końcu choremu na hemofilę nie mówi się wyluzuj, zmień podejście, to ci przejdzie.

      Z wymienionych wyżej powodów takie rady zamiast dawać wsparcie podnoszą tylko ciśnienie, a parom niepłodnym zdecydowanie nie potrzeba dodatkowych nerwów.

      Piszę to bo może będziesz jeszcze kiedyś miała do czynienia z parami niepłodnymi i będziesz chciała je mądrze i empatycznie wesprzeć. Powstrzymaj się wtedy proszę od takich rad.

      Czego potrzebują pary niepłodne? Życzliwości. Zaciśniętych kciuków. Życzeń powodzenia. Czasem modlitwy. Obecności. Wysłuchania. Powstrzymania się od rad (chyba, że para wyraźnie poprosi). Takie wyrazy wsparcia zostaną na pewno przyjęte z wdzięcznością.
      Tylko tyle i aż tyle:)

      Usuń
    3. Dziękuję!Nie wiedziałam co napisać żeby nikogo nie urazić,a jednocześnie przedstawić sytuacje z naszego punktu widzenia;)Zrobiłaś to idealnie😊

      Usuń
  5. Crazy-cat-lady13 maja 2016 17:53

    U mnie dwie znajome pary tez spodziewaja sie potomstwa i to drugiego juz. Nie powiem, jakies uklucie bylo, bo mysmy sie starali ponad 6 lat i dopiero in vitro nam pomoglo, a u jednych niespelna rok, u drugich dwa lata i znow beda rodzicami. Czasami ciezko to wszystko przelknac.

    OdpowiedzUsuń
  6. Człowiek czuje taką niesprawiedliwość.Tym bardziej jak komuś nie zależało i ciąża niezaplanowana.Ci zaznajomi sa ponad 10 lat od nas młodsi.Kurna ja w tym wieku jeszcze o dzieciach nie myślałam;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To ważne, żeby mówić i o in vitro. Ale pani rzeczywiście zabłysnęła taktem... Kurczę, że też niektórzy ludzie nie potrafią trzymać tego jęzora za zębami.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja będę bronić Pani - ta uwaga nie była złośliwa, ani nic. Możesz uznać ją nawet za komplement. Zdziwiła się po prostu, że taka młoda i menopauza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to chyba nie jej sprawa,nie sadzisz?Nie mam obowiązku jej się spowiadać czy mam menopauzę czy nie.Ona po prostu była wścibska!Ciekawe czy zaspokoiłam jej ciekawość.Ty zapytałabyś obcą osobę np.w aptece dlaczego kupuje jakiś leki?Do mnie to szczyt wścibskości!

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz;)
Na każdy postaram się odpowiedzieć.Zapraszam do kontaktu!
aranha2205@gmail.com
Pozdrawiam!Skrzydło Motyla.