Termin criotransferu

Zwlekliśmy się o 6.00 z wyrka.W klinice byliśmy ok. 7.30.Okazało się,ze pomyliłam godziny wizyty i przyszło nam czekać trzy godziny!Nie wiem czy to ja zamieszałam, czy pani w rejestracji w każdym razie nieco się wkurzyłam bo ani wracać do domu ani ślęczeć w klinice tyle godzin.Pojechaliśmy do parku południowego.Nie ma to jak paradować o 8.00 po parku odstrzelona jak diabeł na wesele!W parku ludzie z psami i seniorzy;)Pustki!Kupiliśmy gazetę i jakoś zleciało;)

Lekarz zaproponował dwa terminy:wtorek lub czwartek.Na początku myślałam,że chodzi o przyszły wtorek i mnie wbiło w fotel.Lekarz mówił o 14 stym czerwca.Zdecydowaliśmy się na czwartek.Chcę jak najszybciej:)Okazało się,że jest problem bo system wywalał nam termin.Jakoś w końcu się udało.

Criotransfer mam 9 czerwca o 14.00.

Pokazałam lekarzowi zalecenia hematologa.Coś tam pomruczał pod nosem.Chyba nie był zadowolony,że podważam jego kompetencje.No nic, moja macica i ja o niej decyduje.Zapytał tylko od kiedy mam brać clexane. Co prawd hematolog mówił,że od pozytywnej bety ale powiedziałam,że od dnia transferu.Mała kłamczucha!Jest trochę tych piguł.Luteina, estrofem, acard, kwas foliowy femibion, flamexin plus clexane.

Znowu było mieszanie z luteiną.Lekarz wpisał mi lutinusa. Powiedziałam,ze będę brała luteinę 3 razy 2 tabletki.Już było kręcenie nosem.Lekarz stwierdził,że robię to na własną odpowiedzialność.Jest tyle odmian progesteronu, a niby lutinus jest taki najlepszy?Może i jest ale kosztuje majątek, a za 4 opakowania zapłaciłabym ok.tysiąca zł.

Zapytałam o relanium. Usłyszałam,że to jest też na rozluźnienie macicy, więc jednak podjedziemy z kimś albo weźmiemy taksę.Przypomniałam o kleju i nacięciu.Coś tam mruczał,że było ostatnio wpisywane ale wpisał jeszcze raz.

Tyle piguł,nacinania, przyklejania, rozrzedzania, więc jak się nie uda to ja już nie wiem!

Lekarz mnie opieprzył,że nie biorę femibionu. Ile można łykać tego wszystkiego?!

Jakie było moje zaskoczenie gdy w aptece okazało się,że clexane mam na zniżkę:)Ja już się zdążyłam umówić na poniedziałek do kontakta, który dał mi skierowanie do hematologa.Zamierzam wycisnąć jeszcze jakieś zniżkowe recepty.Dostałam na razie tylko na 10 zastrzyków.Musiałam jeszcze kupić gynalgin bo miałam ostatnio bakterie.Więc pakuję w każdą dziurę garściami.Mam nadzieję,że to w końcu zaowocuje bo się zastrzelę;)

Człowiek musi się wykazać jakimiś zdolnościami ekwilibrystycznymi,żeby to wszystko ogarnąć.

Teraz powinnam dopiero zaczynać przygodę z in vitro.Mam dostateczną wiedzę medyczną i farmaceutyczną.

W poniedziałek dowiem się czy uda się zorganizować badania co trzy dni.Jak sie nie uda, to sobie podaruję.

Czas stanąć w blokach...i czekać na wystrzał!