poniedziałek, 6 czerwca 2016

Wrocławskie Święto Rowerzysty po raz 9!

Niedziela minęła pod znakiem przyjemności.Po raz kolejny wzięliśmy udział we Wrocławskim Święcie Rowerzystów.Wystartowaliśmy z Placu Nowy Targ.Ta impreza nastraja mnie zawsze mega pozytywnie.Cudownie jest jechać sobie środkiem ulicy bez obawy,że mnie ktoś potrąci.Mogę sie rozglądać i podziwiać Wrocław:)A jest co podziwiać!Wrocław się zmienia, pięknieje, wyrastają jak grzyby po deszczu nowe ścieżki rowerowe.Powstała piękna przystań na w okolicy Hali Targowej. Pierwszy raz ją widziałam. Kiedyś wszędzie poruszałam się rowerem, więc wszędzie mogłam przejechać bez trudu.Teraz gdy mieszkamy dosyć daleko od centrum, dupsko wozimy autem;)i rzadziej się wyprawiamy do miasta.
Przejazd przez miasto zakończył się piknikiem w Parku Tołpy. Wzięliśmy sobie kocyk, popiliśmy, pojedliśmy i trochę się zjaraliśmy.Świetna inicjatywa!Przekrój wiekowy od dzieciaczków kilkuletnich po seniorów;)Pełna kultura.Nikt nikomu nie zajeżdżał drogi, nie szarżował, nie było chamstwa.
Wieczorem już piszczałam bo spaliłam się na wiór!
Oczywiście komentarze pod imprezą w necie pełne jadu.No tak lepiej siedzieć w domu i wywalać żółć, niż ruszyć dupsko i spędzić miło czas!
Miasto było zablokowane ale chyba raz w roku nikomu się nic nie stanie.Tym bardziej,że była to niedziela, a nie środek tygodnia.









Gdzieś tam w międzyczasie poruszyliśmy temat in vitro.W mojej głowie powoli przesuwam granicę, chociaż wcześniej nie było o tym mowy.Myślę o podejściu komercyjnym i powiedziałam o tym S.
Nigdy nie brałam tego pod uwagę!Powiedziałam mu,że boję się,że się rozstaniemy przez to wszystko.On z kolei boi się,że nie przestanę i będę chciała więcej i więcej.Do tego ciągle chce mi się ryczeć przez te hormony!To chyba wina hormonów, bo chyba nie wzruszałam się jadąc na rowerze i widząc masę ludzi, chociaż?;)
Ciężkie te nasze rozmowy ostatnio.Jakoś od razu przeskakuję na czas po i za diabła nie biorę pod uwagę,że się uda i nie wiem dlaczego.Już jestem po drugiej stronie.Jest szansa, a nawet duża ale w mojej głowie krajobraz po bitwie, a ja siedzę przegrana na spalonej ziemi.Chyba muszę jakoś się zmobilizować i wizualizować sobie sukces bo z takim podejściem raczej nic z tego nie będzie..

12 komentarzy:

  1. Fajna inicjatywa, ale chyba jednak wolimy jeździć samotnie, niż w takim tłumie ludzi. Też mamy za sobą rowerowy weekend - tyle że w okolicach Wałbrzycha go spędziliśmy :)

    Niech ten krajobraz po bitwie w Twojej głowie zamieni się w jakiś naprawdę piękny, malowniczy i optymistyczny widok !

    OdpowiedzUsuń
  2. Raz w roku w tłumie można sie przejechać,w końcu nie robi sie tego codziennie😉Naprawdę jest fajny klimat😊
    Chyba musze zwizualizować sobie jakiś piękny widok😉Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. crazy-cat-lady6 czerwca 2016 22:13

    Uwielbiam jeździć rowerem. U nas w mieście jest pełno ścieżek rowerowych. Nasze miasto jest bardzo rozległe, wszędzie praktycznie ronda, tylko w centrum pare świateł na krzyż, także bez samochodu lub roweru to jak bez ręki. A taki rajd rowerowy to naprawdę coś fajnego :) Można się zrelaksować i zawrzeć nowe znajomości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma jak wolność na dwóch kółkach i wiatr we włosach😉

      Usuń
  4. Ten biały rower to Twój? Jest piękny. Ja też uwielbiam jazdę na rowerze. W naszym mieście coraz więcej ścieżek, pasów dla rowerzystów, więc można szaleć.

    A co do in vitro, to chyba włączył Ci się system obronny. Taki plan na przyszłość w razie gdyby się nie udało daje komfort psychiczny, ale chyba lepiej trzymać się tego co tu i teraz, niż myśleć o tym, co było i co będzie. Zrobiliście wszystko, co w Waszej mocy. Tylu osobom się udaje, więc dlaczego Wam miałoby się nie udać? Trzeba w to uwierzyć. Trzymam mocno kciuki za ten transfer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja biała księżniczka😊Uwielbiam holenderki!
      Masz rację za bardzo wybiegam w przyszłość.Staram się nastroić pozytywnie😊Powiedz mi proszę, kiedy ja mam zrobic zastrzyk z clexane,przed czy po transferze?

      Usuń
    2. Chętnie bym Ci powiedziała (tzn. napisała:), ale nie mam pojęcia. Moja historia jest nieco inna, nie podchodziłam do in vitro, ale zastrzyków z Clexane uświadczyłam, tylko w nieco innych okolicznościach...

      Usuń
    3. http://www.novum.com.pl/pl/leczenie-nieplodnosci/forum-embriologiczne/pytanie/763/
      Na bocianie też jest wątek acard,clexane. Podobno od pierwszego dnia transferu 0,4 mg
      Trzymam kciuki za transfer i za pozytywną wizualizację. Ja widzę Cię z córką.
      A siebie...Z synkiem, chociaż tak marzę o córce (o dziecku wogole!) to jakoś w moich wyobrazeniach widzę chłopca. Nie wiem, skąd mi się to bierze.

      Usuń
    4. Dziękuję!😅Ja kiedyś marzyłam o chłopcu,a od jakiegoś czasu tylko mala wariatka mi w głowie.Spełnienia marzeń nam życzę!😉

      Usuń
  5. Rola nastawienia jest przereklamowana, ale z dobrym przyjemniej. :)
    Ja czekam na drugą stymulację, a myślami już jestem przy 4.
    Teraz robię w Invimedzie, tam gdzie pierwszą, ale chciałabym wypróbować Novum i jeszcze jakąś. To znaczy, wcale bym nie chciała. ;)
    Mój to podszedł do ivf, bo akurat był program, to czemu nie. Nie zakładał dalszych prób. Ale skoro już się tyle namęczyłam, oba transfery udane i poronienia z różnych przyczyn, to przynajmniej do 3 poronień spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie my tez podeszliśmy ze względu na program,wczesniej nie braliśmy in vitro pod uwagę.U Ciebie cos sie dzieje,zarodki się zagnieżdżają.Robiłaś badania immunologiczne?Wygląda na nawykowe poronienia.

      Usuń
  6. Odliczamy dni do stymulacji, potem do transferu, potem do bety, a prawda jest taka, że wiele z nas jednocześnie robi plany B, C, D... Wmawiamy sobie, że to zdejmuje presję, że się mniej spinamy, no bo przecież są alternatywy... Ale to są tylko zabiegi "kosmetyczne". Jasne jest, że zależy nam bardzo, nawet gdy próbujemy to ukryć same przed sobą. Nawet zgrywając twardzielki, mamy tę kruchą część, która drży na myśl o kolejnym niepowodzeniu. I próbujemy się "zabezpieczyć" myślami o tym, jak sobie poradzimy na wypadek gdyby się nie udało...

    Chciałabym raz spróbować z przekonaniem, że musi się udać i koniec 😉 Ale jeszcze mi się ani razu nie udało (tak całkiem bez strachów). Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz;)
Na każdy postaram się odpowiedzieć.Zapraszam do kontaktu!
aranha2205@gmail.com
Pozdrawiam!Skrzydło Motyla.