Ostatni tydzień spędziłam na bieganiu po lekarzach i kombinowaniu.
W poniedziałek byłam u kontakta z nadzieją na uzyskanie refundowanej recepty na clexane. Co prawda mam już 10 zastrzyków ale wystarczy mi to zaledwie na 10 dni.Pani dr chciała być bardzo pomocna ale jej nie wyszło;)Zaczęła mi czytać wskazania do wypisania clexana na zniżkę i za diabła się nie łapałam na żadne.Nie mam stwierdzonej choroby zakrzepowej, jedynie niebezpieczeństwo,że u mnie wystąpi.Dr powiedziała,że się boi bo kolega zapłacił 20 tyś. kary.Oceniła mój stan na mega nakręcony.Ciekawe jakby ona wyglądała na moim miejscu i czy nie próbowałaby z każdej strony.
Poleciła odwiedzić ginekologa.
E tam, już mnie nic nie zdziwi.Ludzie patrzą na niepłodne jak na dziwolągi, przewrażliwione wariatki, które przesadzają.Może i tak ale walka toczy się o najwyższą stawkę.
Wczoraj byłam u ginekologa.W sumie już w innej sprawie.Chciałam skierowania na badania hormonów potrzebne do weryfikacji.Udało się tylko z betą.Wypisała trzy skierowania.Co do reszty twierdzi,że to są badania poza pakietem.Nie bardzo rozumiem, bo mam pakiet dosyć wypasiony i te badania tam są.Dzisiaj jeszcze spróbuję przez koordynatora lub opiekuna pacjenta.
To są jakieś jaja.Masz niby badania i opiekę w pakiecie ale jak przychodzi co do czego, okazuje się,że musisz stanąć na rzęsach,żeby uzyskać pomoc.Mamy w pakiecie prowadzenie ciąży i co mi po nim, jak może tej ciąży nigdy nie być.
Nad naszym związkiem czarne chmury..Każdy w swoim narożniku szykuje się do walki.Mam wrażenie że szykuję się do MMA bo sposób podejścia do przeciwnika jest różny.
Ja gadam jak katarynka, On w swoim świecie.Nie dziwie się,że ludzie się rozstają podczas leczenia.To jest koszmarne obciążenie dla związku.Chociaż wczoraj mnie zaskoczył bo zadawał milion pytań pani ginekolog.To nie jest tak,że po nim to spływa, po prostu obrał inną taktykę walki z przeciwnikiem.Może to też wynika z charakteru i temperamentu.
Mam nadzieję,że przetrwamy tą jazdę!
Jakoś nie miałam czasu się stresować, a teraz mnie dopadło.Nie mogę spać.Myśli wirują w głowie jak tornado.Naprawdę bardzo staram się wyluzować ale świadomość,że to już koniec drogi trochę przytłacza.Poza tym gdy spoglądam w metrykę stres narasta.Zbutwiałe, stare jaja sukcesu nie wróżą:D;)
Widzę się z małą dziewczynką, taką małą wariatką jaką byłam ja.Zadającą mnóstwo pytań, wiszącą na trzepaku, bijącą się z chłopakami,łażącą po drzewach,trochę niesforną, walczącą o swoje.Ma ciemne włosy i niebieskie oczy.Może mieć piegi jak matka;)Będę ją kochała najbardziej na świecie!
To już jutro..Mam nadzieję,ze telefon dziś nie zadzwoni i moja dzieciarnia ładnie się rozmrozi.
Związki często nastawiane są na różne próby,i to czy to przetrwają,nie zależy od stażu.Czasem trzeba ugryźć się w język,kompromis-dla mnie numer jeden w związku,dawać przede wszystkim,nie brać i myśleć,że się należy...Czasem odpuścić,może i dla świętego spokoju,ale to wraca jak karma.w związku nie ma JA,jest MY.Trzeba pamiętać o Tym. A jak się wymaga od partnera,to trzeba wymagać też od siebie. Przetrwacie!Masz mądrego mezczyzne obok siebie,widać,że nie opuszcza Cię w waznych chwilach...piszesz,ze nie chce podejścia komercyjnego,może dla niego ważniejsi jesteście Wy razem,szczęśliwi we dwoje...niż nieszczęśliwi w trójkę... Trzymam kciuki za jutro! A ten smoczek....😁😁😁 Paula.
OdpowiedzUsuńPaula dziękuję🌹Zawsze mnie poniesiesz na duchu!😊
UsuńDokładnie taką małą, szaloną wariatke widzę, gdy myślę o Twoim dziecku ☺😂
OdpowiedzUsuńTen smoczek i bociany to chyba znak,że wkoncu się uda i tego się trzymajmy ☺
Trzymam kciuki za jutro!
Dziękuję;)Dziewczynko gdziekolwiek jesteś, czekam na Ciebie;):)
OdpowiedzUsuńZnak jak nic:)Dobrze wizualizujesz;)To nie zawsze o wiek chodzi,mi się wydawało ze moje nie są jeszcze najstarsze,co z tego jak gdzieś tam po drodze się uszkodzily.Co do Twojego S,faceci są zupełnie inni,jestem pewna ze on to równie silnie przeżywa,tyle że inaczej.A kochacie się bez wątpienia i na pewno już wkrótce dostaniesz kolejną wzruszająca karteczkę😍
OdpowiedzUsuńDziś mnie koleżanka bombardowała informacjami na temat insulinooporności i jej wpływu na jajca.Ona ma tą przypadłość i zastanawiam się czy ja tego nie mam;/Zaczynam myśleć,że mam wszystkie plagi świata!Oszaleć można!
OdpowiedzUsuńZrobiliście już jakieś badania w Invimedzie?
Nie,ruszymy po urlopie:)
UsuńCzekam na namiar wakacyjny😉My jedziemy gdzieś w sierpniu,więc jak będzie fajnie to pojedziemy tam gdzie Wy😊
UsuńA zapomniałam:)Zaraz Ci wyślę.A póki co zaciskam kciuki!
UsuńDziękuję!😊
UsuńProcedura in vitro to ciężki czas dla pary. Trzeba to przetrwać. Każdy reaguje inaczej, Ty masz potrzebę rozmawiania, a Twój partner zamyka się w swojej skorupie i przechodzi to sam, znaczy po swojemu. Dacie radę, wierzę w Was :)
OdpowiedzUsuńA smoczek hmmm... może rzeczywiście jakiś dobry znak :)
Trzymamy kciuki za jutro!!! :)
Zastanawiam mnie jak ludzie to znoszą często przez tyle lat..
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Nie wierzę w znaki, ale gdybym wierzyła...😉 ten smoczek ustawiłabym sobie na honorowym miejscu niczym trofeum😜
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za jutro!!!
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
OdpowiedzUsuńZabieram smoczek ze sobą😁 Dziekuje!🌹🌷
OdpowiedzUsuńJestem i modlę się za Ciebie
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!
UsuńTrzymam kciuki ☺ to już za parę chwil ☺ niech moc będzie z Wami 😉😂
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!!Niech będzie!!!!😊
OdpowiedzUsuńDzisiaj wielki dzień - po tylu znakach i dodatkowych wspomagaczach, musi coś z tego być.
OdpowiedzUsuńNad nami niepłodność wisi od początku związku. Nigdy nie byliśmy bez starań o dziecko. Chwila przerwy na Laurę, ale już po porodzie liczyliśmy kiedy usuwać przegrodę i kiedy zaczynać nowe starania. To już od 6 lat monitoringi, leki, celowanie, operacje. Od zgłoszenia się na ivf zaraz miną dwa lata. Da się przyzwyczaić, ale życzę Ci, żeby już nie musiała dłużej tego znosić.
No nie może być inaczej😉Ciężka sprawa..Niektóre związki tego nie dźwigają i sie w cale nie dziwię.Ciągła nerwówka,domysły,obwinianie.Też mam taka nadzieje,ze to się już niedługo skończy...Dziękuję!
OdpowiedzUsuńOkres leczenia i starania się o dziecko jest bardzo trudnym okresem dla małżeństwa. Uściski!
OdpowiedzUsuńTo chyba choroba calej rodziny.Niepłodność wymaga cholernej siły i odporności..Ściskam😊
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was mocno kciuki :) musi sie udac :)
OdpowiedzUsuńI jak poszło? Odpoczywasz? Dobrze się czujesz? Pęcherz wytrzymał? ;)
OdpowiedzUsuńWszystko ok😊Mam zjazd po relanium.Jutro cos napiszę bo dzis nic sensownego nie sklecę😉
OdpowiedzUsuńCo do pęcherza, to musiałam pic i pic i pic bo nie mogłam napełnić pęcherza aż mi sie niedobrze zrobiło 😐Jeden zarodek juz dawał nogę z otoczki.Ładnie sie rozmroziły i teraz tylko czekać i miec nadzieję😊
Czekamy zatem🍀😘🍀
OdpowiedzUsuń